Decyzją prezesa Agencji Nieruchomości Rolnych o odwołaniu prezesów stadnin w Janowie Podlaskim i Michałowie w lutym 2016 r. rzuciłem poniekąd wyzwanie trwającym od wielu lat układom, z udziałem różnych osób, w tym dziennikarzy i tzw. celebrytów. Rozpętała się wówczas gwałtowna akcja medialna przeciwko działaniom naprawczym, nasycona kłamstwami i niedorzecznymi oskarżeniami wobec mojej osoby.
Nie mogłem dłużej tolerować złego zarządzania stadninami, szkód wyrządzanych spółkom i prywatnych korzyści uzyskiwanych na majątku państwowych stadnin w Janowie Podlaskim i Michałowie. Patologii było dużo. Handel embrionami od najlepszych klaczy rasy arabskiej czystej krwi kwitł poza jakąkolwiek kontrolą, wzmacniał rozwój hodowli za granicą, kosztem stopniowej degradacji naszej hodowli. Pozaumowne korzyści finansowe płynęły do kieszeni zagranicznych hodowców. Wątpliwości budził podział dochodów z organizacji corocznych Dni Konia Arabskiego oraz aukcji Pride of Poland. W dokumentacji finansowej spółek panował bałagan do tego stopnia, że nie wiedziano jakie są faktycznie koszty oraz opłacalność hodowli koni arabskich. Zaniżano wartość księgową koni, nie ściągano należności i odsetek od kontrahentów. Straty finansowe sięgnęły aż 18 mln zł w latach 2010 – 2015.
Dziś sprawa stadniny koni w Janowie powróciła na łamy Gazety Wyborczej i Onetu. Osoby występujące w materiale prasowym już nawet nie kryją, że stadniny nie powinny pozostawać pod kuratelą Państwa. Mówi się wprost o oddaniu stadnin pod nadzór Prezydenta (ale nie obecnie sprawującego urząd) lub ich sprywatyzowaniu.
Zachęcam do zapoznania się z artykułem w linku poniżej.